Post z lokówką ma tak świetną "czytalność" (prawie 2000 wyświetleń!), że mimo że ostatnio oddaję się pracy, nauce i bardziej wszystkiemu innemu niż blogowaniu (myślę że wrócę do was na dłużej już po sesji), to postanowiłam opisać wam moje wrażenia z testowania profesjonalnej suszarki Philips HPS920/00.
Otrzymałam ją, tak jak lokówkę, do testowania dzięki platformie ambasadorinnowacji.pl. Wiadomość o testowaniu dostałam już w lutym, jednak na sprzęt naczekałam się dość długo, bo przyszła do mnie w połowie kwietnia. Paczka jednak zdecydowanie zrekompensowała oczekiwanie. ;). Pierwszym co rzuciło mi się w oczy po otwarciu pudełka było
to, jak ładnie i elegancko prezentuje się suszarka w opakowaniu.

Ciekawość nie
dałaby mi żyć, więc od razu ruszyłam do łazienki umyć włosy, by móc potem
przetestować sprzęt. Pierwsze wrażenie – Wow! Co za wiatr we włosach! Moc jak w salonie
fryzjerskim. Suszenie zajmuje mi teraz
zdecydowanie mniej czasu – od 4 minut na najwyższej mocy i temperaturze, do 7 – przy optymalnych opcjach suszenia. Suszarka jest jednak dość ciężka i dłuższe
suszenie połączone ze stylizacją może zmęczyć rękę, jednak czas zwykłego suszenia
jest na tyle krótki, że prawie nie odczujemy tej wagi ;-) Jeśli chodzi o
kwestie techniczne, to suszarka ma 2 opcje nawiewu – delikatny i mocny, oraz 3
ustawienia temperatury – zimny nadmuch pielęgnacyjny, delikatne suszenie oraz wysoką
temperaturę. Dodatkowo posiada przycisk nadmuchu zimnego powietrza, aby
utrwalić fryzurę.

Na uwagę zasługują też 2 koncentratory, 6mm i 8mm, do dokładniejszej stylizacji fryzury. Mniejszy
z nich, o wdzięcznej nazwie Style & Protect, jest ruchomy i gdy włosy są
zbyt mocno rozgrzane otwiera się i wypuszcza część powietrza górą. Bardzo
cieszy mnie to, że suszarka jest zaprojektowana tak, aby włosy jak najmniej
odczuwały częste ich suszenie i stylizacje. I muszę przyznać że rzeczywiście tak jest,
włosy po wysuszeniu tą suszarką wyglądają zdecydowanie lepiej niż przy używaniu
mojej starej suszarki. Są miękkie w dotyku, gładkie i przede wszystkim nie są
przesuszone. Po części jest to również zasługa jonizacji – jak dla mnie jest to
obowiązkowa rzecz w suszarkach. Suszarka posiada też profesjonalny silnik,
który wydłuża eksploatację oraz przyspiesza czas suszenia – tego pierwszego nie
jestem w stanie sprawdzić, jednak z tym drugim zdecydowanie się zgodzę. Ma też
długi, 3 metrowy kabel dzięki czemu suszenie jest wygodniejsze i nie ogranicza
nas gniazdko będące troszkę dalej od lustra. Według mnie jest to bardzo dobra
suszarka i zdecydowanie wszystkim ją polecam. Jedyne czego mogłabym się
doczepić, to jej waga (no ale coś za coś, albo mamy profesjonalny sprzęt, który
zadba nam o włosy, albo leciutką suszarkę) oraz to, że obudowa łatwo się
brudzi, a po suszeniu zostają na niej odciski palców.

Jednym z obowiązków mnie, jako ambasadorki było nakręcenie krótkiej recenzji video - możecie znaleźć ją
tutaj. Ogólnie troszkę się zdenerwowałam, gdy przeglądając inne filmiki ambasadorek znalazłam film, w którym widać hm... "delikatną" inspirację moim zeszłorocznym filmem z testowania lokówki. No cóż... niektórym chyba ciężko być kreatywnym...
Wracając do suszarki. Cena jej to ok. 360 zł, więc dość wysoka, jednak myślę, że mimo wszystko jest warta tej ceny, a nasze włosy nam za nią na pewno podziękują pięknym i zdrowym wyglądem ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz i opinię.