sobota, 8 sierpnia 2015

Sephora Oil Infusion...

... czyli o tym, czy warto wydać na błyszczyk 55zł.


Ostatnio w moje łapki wpadł błyszczyk Sephora Oil Infusion, kolor 03 - Peach Tea i to jemu poświęcę dzisiejszą notkę.
Jestem bardziej fanką wszelkiego rodzaju wazelinek i masełek do ust niż błyszczyków i również ten nie chwycił mnie za serce. Muszę przyznać jednak, że jest najlepszy z tych, jakie do tej pory używałam. Moje pierwsze wrażenie po nałożeniu to: "O matko! Wyglądam jakbym sobie usta olejem nasmarowała!" - kolor tego błyszczyku idealnie wtapia się w odcień moich ust i tak naprawdę równie dobrze mógłby być bezbarwny. Oil Infusion tworzy na ustach lustrzaną taflę. Nadaje sam połysk.



Jeśli chodzi o trwałość, to trzyma się na ustach do dwóch godzin - oczywiście pod warunkiem że nic z tymi ustami nie robimy. Nie jemy, nie całujemy się, nie pijemy ;-). Na duży plus przemawia do mnie fakt, że błyszczyk ten nie klei się do wszystkiego, albo inaczej - nie zlepia ust i żadne paprochy i włosy nie kleją się do naszych ust po jego nałożeniu. Dodatkowo ładnie pachnie i jest dość wydajny. Co dla mnie równie ważne - nie gromadzi się w kącikach ust po jakimś czasie - znika niezauważalnie ;-) Ma też fajny aplikator i bardzo łatwo się go nakłada.


No i to by było na tyle, jeśli chodzi o zalety. Czas przejść do wad. Zaczęłam używać tego błyszczyku przede wszystkim licząc na nawilżenie moich ust. Jest to jeden z czterech produktów "SEPHORA HOT NOW" - najbardziej innowacyjnych i pożądanych produktów sezonu. Zachwalany na stronie Sephory jako:
"barwiony olejek nawilżający usta przez 8 godzin z efektem wilgotnego blasku.
1 – Formuła z olejkiem Kendi i masłem Karité odżywia i nawilża usta
2 – Pyszny, wilgotny blask transparentnych kolorów
3 - Uzależniająca zmysłowa formuła"
Zgodziłabym się tylko z 2. O trwałości już pisałam - zdecydowanie nie zbliża się nawet do połowy z tych 8 godzin. Jeśli chodzi o odżywienie i nawilżenie ust - efekt jest, lekko mówiąc, mizerny. Co prawda, po nałożeniu błyszczyku nie widać żadnych suchych skórek na ustach ani popękanych warg, ale gdy go zmyjemy (lub po prostu sam zejdzie) usta już tak dobrze nie wyglądają. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam gorszy efekt w nawilżeniu i odżywieniu niż po używaniu wazeliny kosmetycznej do ust Flosleku za ok. 6zł. Potrzebowałam 9 dni używania Oil Infusion "jak mi się przypomniało, co +-3h", aby moje usta stały się dobrze nawilżone. Nie są jeszcze idealnie gładkie, ale efekt jest już zadowalający. Spodziewałam się jednak skuteczniejszego nawilżenia za taką cenę.

Podsumowując:
+ zapach,
+ nie skleja ust i nie kleją się do nich włosy ani paprochy,
+ nie gromadzi się w kącikach ust po pewnym czasie,
+ wydajny,
+ łatwy w nakładaniu dzięki wygodnemu aplikatorowi,

- zdecydowanie zawyżona trwałość przez producenta, wytrzymuje na ustach maksymalnie 1/4 z obiecanych 8 godzin,
- bardzo słabo nawilża usta,
- wysoka cena.

A wy? Lubicie błyszczyki? Macie jakieś swoje ulubione, które polecacie?

P.S. Jest taki skwar, że nawet człowiekowi się nie chce siedzieć przed komputerem. Cały najbliższy tydzień zapowiada się równie upalnie jak ten, co właśnie mija. Ja najchętniej całe dnie spędzałabym gdzieś na wodą. Macie jakieś sprawdzone sposoby na radzenie sobie z takimi upałami?

3 komentarze:

  1. Nie przepadam za błyszczykami :)
    Bardzo proszę o poklikanie w linki u mnie w poście,bardzo mi na tym zależy. Jeżeli poklikasz napisz,a ja się odwdzięczę. :)

    http://martynencjatestuje.blogspot.com/2015/08/wishlist-dresslink.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna recenzja :) chciałam sobie kupić ten błyszczyk do ust ale po twojej recenzji dam sobie spokój ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i opinię.